Młoda Polska



 STANISŁAW REYMONT,   CHŁOPI

A.     Bohaterowie powieści


Maciej i Antek Borynowie

Maciej to bogaty chłop, najbogatszy w Lipcach. Człowiek apodyktyczny, skąpy, dbający o swoje interesy. Wobec najbliższych surowy, wręcz oschły. Dorosłym dzieciom odmawia przepisania ziemi, gdyż boi się tak zwanego „wycugu”. Jest mimo pięćdziesięciu lat jeszcze silny, charakteryzuje się dużą witalnością. Chce użyć życia, żeni się z młódką – Jagną Paczesiówną. Jej zapisuje po pewnym wahaniu część posiadanej ziemi, której broni dzieciom. Skazuje własnego syna na poniewierkę w wyniku konfliktu o zapis dla macochy. Jednak potrafi zlitować się nad dolą synowej i wnuków – pomaga im, przysyłając im jedzenie. Dla parobków jest surowy, ale sprawiedliwy, choć skąpy.
Antek ma wiele cech ojca – jest równie zawzięty, gotów z całą bezwzględnością, a nawet okrucieństwem walczyć o swoje. Jest witalny i głodny użycia tak jak ojciec. Planuje nawet ojcobójstwo, ale w ostateczności w obronie ojca strzela do borowego. Jest znudzony płaczliwą żoną Hanką, bywa dla niej okrutny. Zafascynowany urodą Jagny, nie może przeboleć jej małżeństwa z ojcem. Po powrocie z więzienia potrafi jednak docenić wysiłek Hanki, która umiała utrzymać majątek.
Borynowie są pełnokrwistymi, realistycznymi członkami społeczności lipeckiej, rządzącej się prawami walki o byt i popędu płciowego. Jednocześnie – bez żadnego uzasadnienia – stają się postaciami-symbolami. Szczególnie widać to w wypadku Macieja, zwłaszcza w scenie jego śmierci. Maciej „sieje” odwiecznym sposobem – najpierw ziemię, a potem powietrze, wreszcie sam pada w ziemię niczym ziarno. Opis śmierci Macieja przypomina heroiczną śmierć rycerza Rolanda. Najpierw Maciej, a potem Antek mają decydujący głos w gromadzie.

Wójt – ma świadomość większej władzy i wiedzy, gdyż ma kontakty z władzą wyższą . Domaga się szacunku dla swego urzędu i respektu dla swojej wiedzy, dla autorytetu władzy. Władza go demoralizuje: zaplątany w romans z Jagną sprzeniewierza gminne pieniądze. Być może traci je na wódkę albo na prezenty dla ukochanej. Reymont daje do zrozumienia, że wójt nie jest w stanie przeciwstawić się zaborczej administracji: na przykład przy okazji sporu o szkołę w Lipcach wójt stoi po stronie władzy, przeciw opinii gromady, która nie chce w Lipcach szkoły rosyjskiej.

Kowal – zięć Macieja – to chytry, łakomy bogactwa i pozbawiony skrupułów chłop. Reymont ukazuje to także w charakterystyce zewnętrznej: kowal ma wiecznie rozbiegane oczy, jest niespokojny, nadmiernie ruchliwy. Jest złodziejem i intrygantem: o ile w tym widzi własny interes, skłonny jest ludzi ze sobą skłócić.

Wójt i kowal są nielubiani, wyobcowani w gromadzie. Prowadzą nieczystą grę w sporze z dziedzicem o las, a potem o ziemię, którą lipczanie chcą odkupić od dziedzica – bankruta.

Organista – też jest wyobcowany z gromady, ale inaczej. Jest jakby trochę „lepszy” od chłopów. Jest zamożny, mieszkanie ma urządzone bardziej po miejsku, inaczej żyje i ma inne ambicje: chce wykształcić syna na księdza. Kobiety lipeckie mają dla organistów szacunek i zazdroszczą im. Organistowie zachowują dystans wobec gromady, mają poczucie własnego wyższego statusu społecznego i ekonomicznego.

Żyd – karczmarz Jankiel, postać niejednoznaczna. Wieś traktuje go niechętnie i bez zaufania. Namawia parobków do okradania gospodarzy poprzez podkradanie paszy koniom i bydłu. Za ukradzione zboże oferuje wódkę. Wódką kusi też, dając na kredyt, a potem namawia do przestępstwa. Tak skusił Kubę, namawiając go, by zakłusował na sarnę.

Kuba – to parobek Borynów, jego osoba wyciąga akcję Chłopów z bezczasu, gdyż brał on udział w powstaniu styczniowym. Na Zaduszki odwiedza z Witkiem groby, wspomina czasy powstania – chodził do lasu z panami, wspomina, że potem spalono dwór, a on sam ma przestrzeloną nogę. Z namowy Jankiela kłusuje, zostaje postrzelony przez leśniczego, pojawia się zakażenie. Kuba sam obcina sobie nogę i umiera w czasie wesela Macieja. Do końca troszczy się o zwierzęta, nad którymi sprawuje pieczę. Cały czas opiekował się też Witkiem – uczył go obowiązków parobka, a także podstaw katechizmu i modlitw.

Rocho – najbardziej tajemnicza postać. Wędrowny nauczyciel wiejski, uczy nie tylko dzieci polskiego i polskości. Wyraźnie unika kontaktów z przedstawicielami urzędów. Nie wiadomo, skąd przychodzi i gdzie odchodzi. Cieszy się ogromnym poważaniem w Lipcach. To on organizuje pomoc kobietom, kiedy mężczyźni siedzą w więzieniu. To on opowiada gawędy budzące poczucie polskości w chłopach. W końcu musi uciekać.

Pan Jacek – jedyny pokazany bliżej przedstawiciel dworu, którego środowisko w zasadzie jest nieobecne. Pan Jacek woli przebywać wśród chłopów niż w swojej sferze, wiele dobrego robi dla wsi; różnice w poglądach społecznych doprowadzają do jego konfliktu z bratem – bankrutującym właścicielem majątku. Ale przez wieś też nie jest uznawany za swojego, a raczej za dziwaka. Pan Jacek przychodzi na grób Macieja i wspomina, że z nim „chodził do lasu”, czyli obaj brali udział w powstaniu.

Jambroży – stary sługa przykościelny. Kulejący. „Złota rączka”. W czasie wesela Boryny wspomina swoją żołnierską przeszłość (Legiony albo powstanie kościuszkowskie, bo wspomina naczelnika, wspomina Włochy, Francję i jakiś egzotyczny kraj – być może San Domingo) – dzieje „żołnierza tułacza”. Zajmuje się znachorstwem, lubi zaglądać do kieliszka.

Jagusia Paczesiówną – postać „młodopolska”. Jest uosobieniem i nosicielką popędu płciowego, któremu epoka przypisywała szczególną rolę w życiu człowieka. Zgodnie z założeniami naturalizmu jest to siła destrukcyjna. W wypadku Jagusi, prowadzi do konfliktu między Maciejem i Antkiem, katastrofy życiowej wójta, zagraża przyszłości Jasia. Staje się przyczyną ogólnego zgorszenia. Zostaje w końcu wykluczona z gromady. Jednocześnie jest to osoba wrażliwa, utalentowana artystycznie, o sporym głodzie wrażeń, który zaspokaja pięknym strojem, przystrajaniem domu i tym podobne. Jagusia jest osobą wyobcowaną, niezrozumianą przez swoje środowisko. Kobiety zazdroszczą jej urody, łatwego życia; widzą w niej zagrożenie dla swoich rodzin jako żony i matki.

Hanka – przeciwieństwo Jagny. Pierwsza nosi w sobie destrukcję i niepokój, Hanka dąży do stabilizacji, ładu, konstrukcji. W trakcie romansu męża z Jagną Hanka dojrzewa wewnętrznie, jest cierpliwa, potrafi powściągnąć emocje. Trudny czas przetrwała dzięki instynktowi macierzyńskiemu. Walczy o męża, walczy o swoją pozycję w domu chorego Macieja, walczy z kowalem o majątek po Macieju dla dzieci. Potrafi prowadzić gospodarstwo, kiedy Antek siedzi w więzieniu. Tym wzbudza szacunek męża i odzyskuje jego miłość. To Hanka, a nie Jagna, jest raczej typową kobietą wśród kobiet lipeckich. A więc Reymont daleki jest od obsesyjnego widzenia wzajemnego stosunku kobiety i mężczyzny jako walki płci jak to często bywało u innych autorów epoki.

Jagustynka – formalnie na rzecz dzieci zrzekła się majątku, a te odmówiły jej dachu nad głową. Dominuje w niej gorycz, złość, irytacja. Dlatego jest złośliwa, każdemu gotowa przypiąć łatkę. Jest negatywnie nastawiona do ludzi.

Dominikowa Paczesiowa – matka Jagusi. Postać bliska koncepcjom naturalistycznym: jest oschła wobec synów, a preferuje córkę, chroniąc ją przed ciężką pracą. Jest to zgodne z koncepcją walki i solidarności płci: preferuje córkę jako kobieta kobietę, a chłopców traktuje źle jako mężczyzn. Jednak wynikać to może z czego innego: wcześnie owdowiała i usiłuje zastąpić synom ojca, wychowując ich twardą ręką. Inaczej jest Jagusią – najmłodszą, śliczną dziewczynką. Ją chroni. A potem, gdy dzieci dorosły, matka nie zmienia swojego zachowania. Wiejskie plotkarki wspominają, że Dominikowa miała bujną przeszłość jako młoda dziewczyna, a Jagusia jest taka sama jak matka.

Agata – uboga krewna Kłębów. Jesienią idzie na żebry, by powrócić na wiosnę z pieniędzmi, które dadzą jej gwarancję, że Kłębowie zgodzą się, by zakończyła życie „po gospodarsku”, czyli w łóżku z pościelą, a także by miała gospodarski pogrzeb. Stosunek Kłębów do Agaty jest ilustracją konstatacji, że w społeczeństwach uzależnionych od przyrody nie ma miejsca na sentymenty – Kłębowie sami są biedni i nie mogą zająć się ubogą starą krewną. Z drugiej strony związek z przyrodą pozwala Agacie ze spokojem oczekiwać śmierci jako naturalnej kolei rzeczy.


  1. Chłopi jako powieść młodopolska i antymłodopolska

W powieści da się wyróżnić trzy ciągi fabularne.

Ciąg pierwszy stanowią losy głównych bohaterów całej społeczności wiejskiej. Tło wydarzeń jest zróżnicowane pod względem typów ludzkich i ich psychiki. Stanowią go: dwór, ksiądz, organista, wójt, młynarz, arendarz, biedniacy – czyli komornicy – i żebracy, wędrowny nauczyciel – prorok Rocho, chłopski powstaniec styczniowy – Kuba.
Maciej Boryna, niestary wdowiec, wbrew woli potomstwa żeni się z pełną erotycznego temperamentu wiejską pięknością Jagną. Syn Macieja, Antek, czekał na schedę po ojcu, a tymczasem musi przyjąć do wiadomości zapis dla macochy, a w końcu opuścić dom ojca. Jednocześnie zostaje kochankiem Jagny, co odkrywa Maciej. To wywołuje głęboki konflikt. Wczesną wiosną dochodzi do bójki o las między dworskimi a wsią, która posiada w lesie popańszczyźniane serwituty. Antek, który już planował ojcobójstwo, wobec ataku na Macieja ze strony borowego staje w obronie ojca. Wraz z innymi gospodarzami trafia do więzienia. W pełni wiosny umiera Maciej, którego w chorobie pielęgnowała Hanka, zajmująca się też prowadzeniem całego gospodarstwa. Ona przejmuje po śmierci Macieja jego majątek, spłacając kowalową. Latem gospodarze wracają do wsi z więzienia. Tymczasem oburzona romansami Jagny gromada wywozi ją poza wieś na gnoju i obrzuca kamieniami.

Ciąg drugi tworzy rok obrzędowo-obyczajowo-liturgiczny. I tak losy Macieja Boryny przebiegają od hucznego wesela po śmierć i stypę. W ciągu tym mieszczą się także wszystkie doroczne święta, odpusty, obrządki, obyczaje towarzyszące narodzinom, życiu i śmierci. W powieści eksponowane są zwyczaje, wróżby, przesądy, rytuały pieśniowo-taneczne.
Ta warstwa strukturalna sugeruje podporządkowanie jednostki nakazom i moralności gromady.

Ciąg trzeci wyznacza przebieg czasu, wyrażony przez niezmiennie powtarzalny rytm pór roku i kolejnych miesięcy oraz narzucony przez przyrodę rytm prac rolniczych.

Czas jest tu ukazany poprzez szeroko rozbudowane opisy przyrody o charakterze liryczno-nastrojowym. Stanowią one ramy dla spraw ludzkich w powieści, stają się dla nich uwerturą bądź finałem.
Autor celowo pomija obchody Nowego Roku, co zakotwicza powieść w potoku czasu wciąż płynącego. Na wsi żyło się tak dawniej, tak żyje się obecnie i tak będzie zawsze…

Te trzy ciągi fabularne oraz konstrukcja czasu nadają powieści charakter epicki, gdyż istnieje w nich swoista gradacja: losy i przygody indywidualne jednostki są uzależnione od społeczności i prac przez nią wykonywanych, a te z kolei – od przyrody, czasu i biologii.

W powieści występują też trzy sposoby narracji w różnych fragmentach.

Pierwszy typ narracji to młodopolska stylizacja, posługująca się językiem pełnym liryzmu, bogatym i ozdobnym. Najczęściej są to opisy przyrody.
Drugi typ to opowieść narratora – wiejskiego gaduły: szeroka, dokładna, pełna stylizowanej gwary (niedającej się konkretnie zlokalizować). Prezentuje on chłopski punkt widzenia świata czy też wiejskich spraw.
Trzeci typ narracji prowadzi narrator – obserwator, którego widzenie rzeczywistości jest realistyczne i który dąży do realizmu w tym, co opowiada.
      Dzięki temu chłopskie bytowanie oglądane jest jakby z różnych perspektyw – nakładających się na siebie czy też sumujących się. Jest to poszerzenie i pogłębienie wizji, a więc kolejny sposób na osiągnięcie epickości.

Epickość realizowana jest jednak głównie przez ukazanie chłopskiego życia przez pryzmat mitu, czyli mitologizację.
Służy temu uzależnienie życia mieszkańców wsi od pór roku i kalendarza liturgicznego, zawieszenie w historycznym bezczasie. Egzystencja chłopska jest zatem nieprzemijalna: to wieczny kołowrót tych samych działań, będący rezultatem nacisku prawa biologii, instynktu życia uszlachetnionego przez wieki narastania zdobyczy kultury, nawyków wzajemnego współżycia, uwznioślonego przez religię, przez obrzędowy gest i tym podobne.
Dla mitologizacji ważny jest też motyw życia i śmierci, czyli egzystencjalny, a także wpisany w porządek natury, gdzie wynika między innymi z przemienności pór roku (w świecie roślin wiosna to narodziny, a jesień to umieranie). Dlatego chłop nie buntuje się przeciw takiemu porządkowi, w pełni go akceptuje. I tak Agata przygotowuje się na śmierć jak do ostatniego, koniecznego aktu zamykającego życie ze świadomością i zupełnym pogodzeniem się; chce odbyć go godnie i dostojnie: śmierć jest bowiem czymś tak samo naturalnym jak narodziny. Dlatego też Reymont połączył huczne wesele Macieja, które zapowiada nowe życie, i dramatyczną śmierć Kuby.
Autor potrafi zatem połączyć epickość i naturalizm.
Związek chłopów z ziemią podkreślony jest też przez ograniczenie miejsca akcji do Lipiec. Tylko jarmark odbywa się w pobliskim Tymowie, Mateusz gdzieś bywał w świecie, chłopcy byli w wojsku (między innymi syn Macieja – Grzela), ze świata przychodzi Rocho, ale to nie narusza izolacji wsi od reszty świata.
Mitologizacji służy też ukazanie Szymka Paczesia przywracającego ugorom zdolność do wydawania plonów oraz wspomniany już opis śmierci Macieja.

Związek wsi z ziemią, a więc przyrodą, zgodny jest też z koncepcjami naturalistycznymi.
Związek z naturą ma charakter biologiczny – żądza posiadania ziemi jest rezultatem działania instynktu biologicznego: posiadanie większego kawałka ziemi oznacza więcej pożywienia, lepiej chroniącą odzież, przestronniejszy i wygodniejszy dom. To podstawa egzystencji. Stąd walka o ziemię i szacunek dla niej, co wyraża się staranną jej uprawą. Ale walka jest brutalna: walczą ze sobą rodzice i dzieci, sąsiedzi z sąsiadami, gromada z dworem; nie ma na to wpływu religia.
Związek z ziemią stanowi też o związkach wewnątrz gromady, o poczuciu solidarności: sprawa lasu oraz obrzydzania niemieckim kolonistom ziemi, którą chcą kupić od dworu, a którą chcą też nabyć lipczanie.

Drugie prawo biologiczne rządzące społecznością Lipiec to prawo popędu płciowego. Uosobieniem popędu płciowego jest Jagusia Paczesiówną – najbardziej pożądana kobieta we wsi (pożądają jej Maciej, Antek, Mateusz, wójt, a nawet kleryk Jasio). O nią mężczyźni walczą (Maciej i Antek, Antek i Mateusz). Wyrok, jaki zapada na Jagusię, jest inspirowany głównie przez kobiety, które czują się zagrożone w swych prawach matek i żon.
Walka o kobietę i ziemię jest wyrazem biologicznego nakazu podtrzymywania życia, jego przedłużania, a więc instynktu życia.
Jednocześnie ma się wrażenie dostojności, odświętności, powagi i godności, z jaką się żyje w Lipcach.

Pateteyzacja i sakralizacja wyżej wymienionego instynktu życia w powieści osiągnięta została poprzez wplecenie w tok wydarzeń rytmu obyczajowo –obrzędowo -liturgicznego. Praca na roli wymusza na jednostce podporządkowanie się gromadzie, a tym samym powściągnięcie egoizmu. W trudnych sytuacjach gromada się jednoczy i działa społecznie. Na przykład gdy chłopi lipeccy są w więzieniu, okoliczne wsie, często znajdujące się w konflikcie z Lipcami, śpieszą osamotnionym kobietom z pomocą w uprawie leżącej odłogiem ziemi.
A więc walka o ziemię uczy uczestnictwa jednostki w zbiorowości, co zaczyna ją odróżniać od walki zwierzęcej.

Mitologizacja uwzniośla biologiczną motywację porządku egzystencjalnego, a zarazem ukazuje najgłębszy sens bytowania chłopskiego.

Reymont nadaje swojej powieści ramy sakralne. Pierwsze słowa w powieści brzmią: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Są one fabularnie uzasadnione – to Agata wita tak księdza. Podobnie końcowe słowa dziada „Ostańcie z Bogiem ludzie kochane” są uzasadnione jego odejściem ze wsi. Zarazem słowa te stwarzają podobieństwo do inwokacji charakterystycznej dla epopei. Dlatego Chłopi nazywani są epopeją z życia wsi, choć nie mają formy wierszowanej.


GABRIELA ZAPOLSKA
MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ

  1. Treść dramatu

Miejsce akcji – dom państwa Dulskich, konkretnie salon.
Czas akcji – półtorej doby.

Bohaterowie ograniczona liczba: rodzina mieszczańska Dulskich oraz ich służąca Hanka, krewna pani Dulskiej  - Juliasiewiczowa,  lokatorka ich kamienicy, matka chrzestna Hanki.

Wydarzenia:
Akt I
Rankiem budzi się dom Dulskich. Pani domu krzykiem budzi swoje córki, męża, łaje służącą za niesprawne i nieoszczędne palenie w piecu. Hanka prosi Dulską o zgodę na odejście ze służby, ale nic nie uzyskała. W pokoju jest zimno, dziewczynki grzeją się przy piecu i rozmawiają na różne tematy. Wraca do domu syn – Zbyszko po nocnej hulance. Matka robi mu wymówki, ale Zbyszko odpowiada niezbyt uprzejmie, bo stara się udowodnić, że jest dorosły, niezależny od nikogo. Młody człowiek pozuje też na dekadenta – artystę: przesiaduje w kawiarniach, krytykuje filisterską mentalność swojej matki. Dulski wybiera się do pracy. Żona przestrzega go, żeby nie zgubił pieniędzy, traktując jak dziecko. Dziewczynki wychodzą na pensję pod opieką Hanki. Przychodzi lokatorka, która się truła i której wymówiła mieszkanie Dulska. Prośba jej nie została wysłuchana przez właścicielkę. Pojawia się Juliasiewiczowa, która w rozmowie z Dulską okazuje się innym typem kobiety: Dulska siebie nazywa oszczędną, domatorką i dziwi się, że  Juliasiewiczowa wydaje pieniądze na rozrywki i często wychodzi z domu. Po wyjściu Dulskiej z salonu Juliasiewiczowa prowadzi rozmowę o charakterze flirtu ze Zbyszkiem, przy czym zauważa zazdrosne spojrzenie Hanki. O swoim spostrzeżeniu powiadamia Dulską. Okazuje się, że matka toleruje romans syna ze służącą, licząc na to, że mniej będzie się włóczył po kawiarniach.

Akt II
Dulski chodzi po domu, ponieważ lekarz zalecił mu spacery, a Dulska musi mieć nad nim kontrolę i nie pozwala mu na chodzenie poza domem. Mela i Hesia maja iść na lekcję tańca, ale Mela źle się czuje. Zbyszko wraca z biura, a Dulska wychodzi z Hesią. Mela mówi Zbyszkowi, że wie o jego uczuciu do Hanki, że pomoże mu przekonać matkę do zgody na ślub. Zbyszko reaguje zdziwieniem, bo wcale nie zamierzał z Hanka się żenić. Hanka wraca od lekarza z informacją, że jest w ciąży. Zbyszko tym razem reaguje bezsilną złością. Mela do swoich planów wciąga Juliasiewiczową, która obiecuje pomoc. Dulska wraca i w rozmowie z Juliasiewiczową obraża ją, nazywając kokietką, a nawet nieuczciwą. Sprowokowana kobieta wyjawia prawdę o Zbyszku i Hance. Dulska jest zdruzgotana, ale podejmuje działania. Chce od razu wyrzucić Hankę z pracy. Juliasiewiczowa w złości mówi Zbyszkowi, że matka wiedziała o jego romansie. Wtedy Zbyszko oświadcza, że się z Hanką żeni.

Akt III
Następnego ranka Mela budzi Hankę i obiecuje swą pomoc. Hesia żartuje sobie z sytuacji. Żąda od matki zakazu tego małżeństwa, gdyż boi się, że ona nie będzie miała szansy na dobrą partię z powodu bratowej. Dulska wzywa do siebie Juliasiewiczową oraz matkę chrzestną Hanki – Tadrachową. Juliasiewiczowa przejmuje pałeczkę i rozmawia z zainteresowanymi. Ugaduje z Tadrachową, że zapłacą Hance jakąś sumę pieniędzy. Potem przekonuje Zbyszka, żeby przestał działać na zasadzie „na złość mamie”. Najpierw podważa zaufanie Zbyszka do uczciwości Hanki – jak raz złamała zasady moralne, to może się to powtórzyć. Posiała wątpliwości co do zdolności intelektualnych Hanki, a więc dla Zbyszka nie będzie ona partnerką. Ostatni argument dotyczył strony materialnej. Zbyszko powoli zaczął się wycofywać: nie było go stać na takie poświęcenie i przyjęcie odpowiedzialności. Jego bunt antyfilisterski skończył się tam, gdzie kończy się wygoda. Hanka najpierw uniosła się honorem i nie chciała żadnego odszkodowania, gdy już Zbyszko wycofał się z obietnicy małżeństwa. Ale w końcu zmienia się, nie pozwala negocjować Tadrachowej i sama żąda dość dużej sumy – Tysiąc koron. To prawie zabija Dulską, ale musi ustąpić. Hanka odchodzi. Hesia szaleje z radości. Dulska odzyskuje dawna energię, wszystkich wokół ustawia, bo już wie, że sobie odbije stratę na lokatorach. Jej ostatnie słowa brzmią: „no! Będzie znów można żyć po bożemu…” Tylko Mela mówi, że jest tak, jakby  kogoś zabili.


Charakterystyka postaci

Jaka jest Dulska?
Jest zapatrzona w siebie, przekonana o swojej doskonałości jako gospodyni, matka, żona, kobieta – ona jest wzorem moralności. Podporządkowuje sobie wszystkich łącznie z mężem. Traktuje męża jak dziecko, pozbawia go samodzielności, a przez to odpowiedzialności. Podobnie odnosi się do dorosłego syna. Kupuje jego przywiązanie, tolerując mimo słownych zakazów wygodnickie życie Zbyszka.
Dulska jest osobą obłudną: dla niej skandalem jest małżeństwo syna ze służącą i to małżeństwo z powodu ciąży. Nie jest skandalem to, że Hanka zostaje sama z dzieckiem, a wcześniej, że Zbyszko romansował z Hanką. Dla Dulskiej tylko liczy się to, co jest wiadome publicznie.
Wartości intelektualne dla niej nie istnieją, prezentuje raczej niski poziom wykształcenia. Dba głównie o pieniądze, a wykształcenie córek jest dla niej tylko sposobem na zwiększenie szans na bogate ich zamążpójście.

Hanka
Początkowo jest posłuszna Dulskiej, nie buntuje się, ale jest też mocno uzależniona od swojej pracodawczyni. Jednak dojrzewa wewnętrznie, kiedy zaczyna walczyć o prawa swojego dziecka. Ale to do niej się odnoszą słowa Meli, że kogoś zabito. Hanka pewnie nigdy już nie odzyska swojej dawnej wiary w ludzka uczciwość, w odpowiedzialność.

Hesia
Jest skrajną egoistką. Potrafi przypodobać się matce albo z nią kłócić, o ile widzi w tym swoją korzyść. Nie liczy się z cudzymi uczuciami. Prawdopodobnie w przyszłości będzie taka jak matka, a może bardziej sprytna, bo inteligentniejsza.


Mela
Wrażliwa, uważna wobec innych. W życiu będzie prawdopodobnie przegrywać, co autorka podkreśla przez fakt, że Mela jest chorowita – tacy ludzie jak ona skazani są na wyginięcie, bo są nie przystosowani.

  1. Dramat naturalistyczny


NATURALIZM – to kierunek  w sztuce, który bywa nazywany ‘pogłębionym realizmem”. Tak samo posługuje się mimetyzmem, czyli naśladuje rzeczywistość, neguje obecność fantastyki. Mimetyczne w tym dramacie jest ukształtowanie przestrzeni scenicznej: salon pani Dulskiej to typowy mieszczański pokój pełen kiczowatych drobiazgów. Odwołuje się do praw biologii, które rządzą także ludźmi.
Podstawowe prawa biologiczne to:
  1. Walka o byt – jednostka lepiej przystosowana do życia w otaczających warunkach wygrywa ze słabszą (Dulska zwycięża nad wszystkimi).
  2. Działanie pod wpływem instynktów:
a)      popędu płciowego (romans Zbyszka i Hanki),
b)      macierzyńskiego (walka Hanki o prawa dziecka).
  1. Prawo dziedziczenia cech (Hesia jest taka jak matka, Mela przypomina ojca).
Ponadto dramat naturalistyczny cechuje się:
1. Mimetyczną estetyką  osiąganą poprzez:
a)      zastosowaniem języka potocznego, zindywidualizowanego: (Zbyszko chętnie posługuje się wyrażeniami wziętymi z ulicy lub frazeologią cyganerii artystycznej, by prowokować matkę; Dulska z kolei często używa słów, których nie rozumie; Hanka mówi językiem charakterystycznym dla osoby z ludu);
b)      odrzuceniem monologów;
c)      zindywidualizowaną scenografią (salon Dulskich jest typowym salonem mieszczańskim, charakteryzuje osobowość pani domu – ukazuje świat ludzi dość zamożnych, ale pozbawionych gustu i skąpych, ubranie pani Dulskiej także mówi jej skąpstwo i niechlujstwo).
2. Tematyką obyczajową, najczęściej sprawami tabu (romans i ciąża).
3. Zainteresowanie środowiskami ludowymi (bohaterką jest tu służąca Hanka).
4. Przedstawieniem świata współczesnego w sposób obiektywny, bez komentarza odautorskiego.
5. Nie unikaniem brzydoty.
6. Zwykle ma wymowę pesymistyczną, choć nie wynika to z założeń artystycznych.
7.Często przedstawianiem zbiorowości, jakiejś klasy społecznej (tutaj jest to mieszczaństwo).
                                  

JAN KASPROWICZ  -  POEZJE.

1. W chałupie.
            Mało poetycki tekst zbliża się do estetyki naturalizmu. Dominuje opis nędznej chaty i jej mieszkanek. Pierwsza strofa to opis chaty z zewnątrz: nastrój przygnębienia ubóstwem pogłębia pogoda – lejący deszcz. Wilgoć dostaje się do chaty przez wybitą szybę zatkaną szmatą ze starej sukmany. Druga zwrotka daje opis wnętrza pełnego zniszczonych sprzętów. Trzecia – opis zaniedbania – na stole walają się resztki jedzenia. Czwarta strofa to opis starszej z kobiet, u której daje się zauważyć jeszcze ślady piękności, ale także zmęczenia, a może i zniechęcenia – kobieta drzemie. Jej przebrzmiałą urodę podkreśla błękitny zawój. Piąta strofa opisuje śpiącą młodą dziewczynę. W niej jest duża doza sił witalnych, a także młodzieńczej urody. Senne marzenia dziewczyny skierowane są ku paniczowi z fabryki, a więc komuś, kto jest w lepszej sytuacji materialnej. Być może jest to sam właściciel, a może tylko robotnik, ale dla nędzarki to ktoś, kto może jej pomóc. W tych snach odczytać można echa instynktownych dążeń: tak instynktu seksualnego, jak i samozachowawczego.
            Naturalistyczne jest w tym teście nieunikalnie brzydoty, wręcz epatowanie nią, wprowadzenie bohaterów ludowych, odwołanie się do praw biologicznych.
            Poetyckość realizowana jest jedynie przez podział na strofy i wersy oraz powtarzający się epiforycznie refren dysonans nędzy.  Metafora ta podkreśla, że nędza nie może być piękna, a nawet piękno niszczy. 

2. Z chałupy.
Jest to cykl sonetów. Nadal tematyka obejmuje problemy ludzi biednych, ale forma ma więcej niedomówień, co daje efekt poetyckości.
Sonet XV  opisuje losy wdowy, która w wyniku złej pogody nie zebrała plonów i musiała sprzedać swą rolę. Przez jakiś czas utrzymuje się z pracy najemnej, ale kiedy się zestarzała – musi iść na żebry. W końcu umiera na ziemi, bez dachu nad głową.
Sonet XIX  to opis umierania chłopa. Był to do niedawna człowiek wielkiej siły. W czasie choroby pielęgnują go baby. W końcu wzywają księdza, który każe przywołać lekarza, ale chłopów nie stać na doktora.
Sonet XXXIX  to opis losów chłopskiego dziecka, które wbrew wszystkiemu chce się uczyć. Najpierw naraża się na kpiny sąsiadów. Musi też pasać bydło. Trudno jest pogodzić naukę i obowiązki. Wyjeżdża do miasta, ale tam nauce towarzyszy bieda. Chłopiec umiera na gruźlicę.

3. Krzak dzikiej róży w Ciemnych Smreczynach.
            Jest to kolejny cykl sonetów, obejmujący cztery utwory. Dominuje w nich opis tatrzańskiego krajobrazu osiągnięty tak przez opisywane rzeczy, jak i słownictwo, np.: ciemnosmreczyńskie skały, stawy, kosodrzewina, turnie, limba, siklawa, kozice, świstaki, Krywań. W opisie dominują najpierw barwy zgodnie z zasadami impresjonizmu: pawiookie stawy, krwawy pąs róży, szare złomy, niebieski kryształ (nieba). Również w drugiej części pojawiają się barwy, a obok tego określenia światła, np.: światłość, bladobłękitne fale, srebrnolity pas siklawy, blaski turnic. Pojawiają się też określenia dźwięków, np.: szumna siklawa, wzdychania, świstania, echowe grania. Nadal obecne są barwy i światło: blaski turnic, czerwone próchno świeci, seledyn niebios, biel rosy. Wreszcie pojawia się i powonienie (ziół zapachniały świeże pęki) oraz dotyk (miękki aksamit). Opis jest zatem niezwykle zmysłowy, a zarazem zmienny, a więc impresjonistyczny.
            Powtarzające się zwłaszcza w tercynach zestawienie krzaku dzikiej róży oraz próchniejącej limby stanowi klucz do interpretacji symboliki tego cyklu.
            Krzak róży jest antropomorfizowany: tuli skronie do ściany skały, jest samotny, senny, zadumany, jakby we śnie. Jest zatem symbolem kondycji ludzkiej. W nieprzyjaznym otoczeniu surowej przyrody krzak jest w nieustannym zagrożeniu. Podobnie jednostka ludzka jest stale zagrożona tak w sensie biologicznym, jak i społecznym i psychologicznym. Jest samotna, zagubiona, zalękniona. Jej egzystencji zagraża choroba i śmierć, czego symbolem jest zwalona limba. Limba to wyniosłe drzewo, które radzi sobie wysoko w górach, tam, gdzie inne drzewa już nie mogą rosnąć. Ale w wierszu pojawia się ona jako powalona kłoda. Okazuje się zatem, że nieprzeciętność nie chroni przed zniszczeniem, a wręcz przeciwnie – prowadzi ku nieuchronnej klęsce, śmierci i rozkładowi. Zestawienie małego krzaku dzikiej róży i powalonej silnej limby wskazuje, że słabość może okazać się siłą.
Róża i limba nie są przy tym jednoznacznymi symbolami. Róża to piękno, młodość, ale i małość, przeciętność, dzika róża to zarazem i pierwotność, nieskazitelność. Próchniejąca limba natomiast to śmierć, choroba, zepsucie, ale zarazem nieprzeciętność, niezwykłość.
Krzak dzikiej róży w Ciemnych Smreczynach to wiersz realizujący młodopolski impresjonizm i symbolizm.

4. Dies irae .
            Łaciński tytuł oznacza dzień gniewu, czyli koniec świata. Jest to nawiązanie do Apokalipsy świętego Jana. Ta księga biblijna kojarzona jest z zapowiedzią globalnej zagłady, która wynikać ma z powszechności grzechu wywołującej gniew Boga.
Jest to tekst o charakterze wizyjnym i dlatego wieloznaczny. Zrozumienie utrudnia bogata frazeologia i symbolika biblijna.
Utwór spajają obrazy katastroficznej zagłady ziemi i ludzi, umieszczone w krajobrazie górskim. Pojawia się motyw  Głowy owiniętej ciernie, która nieustannie cierpi. Inny powtarzający się motyw to niewiasta pieszcząca węża. 15 razy określony jest temat Pańskiego gniewu dzień, a także powtarza się wezwanie Kyrie elejson. Pojawiają się też błagalne apostrofy. To wszystko upodabnia tekst do hymnów kościelnych. Przeraża w tym wszystkim wizja śmierci przyrody połączona z ekspresją pochodu miliardów krzyży. Jest to wizja nieskończonego cierpienia. Wśród cierpiących pojawia się biblijny Adam, który skazany jest na wieczne cierpienie. Jego cierpienie wynika z niezbadanych wyroków Boga, a więc Bóg jest za nie odpowiedzialny. Nic nie zmienia męczeństwo Chrystusa. Bóg jest nieczuły na męki stworzenia i swego syna. Bóg jest początkiem zła. W końcu podmiot liryczny ujawnia się jako wygnaniec z raju, zbuntowany, ale bezsilny wobec Boga i swego losu.


5. Księga ubogich.
            Utwór ten powstał wiele lat po Dies irae, kiedy Kasprowicz odzyskał równowagę psychiczną w szczęśliwym małżeństwie. Składa się z wielu niezależnych treściowo tekstów. Łączy je postawa życiowa: franciszkanizm, czyli umiłowanie ubóstwa, prostoty ewangelicznej, przyrody, zaufanie Bogu, zgoda na swój los, a nawet nieuchronność śmierci.
            W wierszu umieszczonym pod numerem  XIV  (czternaście) podmiot liryczny mówi właśnie o śmierci. Jest z nią pogodzony, jest pogodzony z tym, że ciało ulegnie rozkładowi. Dlatego prosi o ubogi pogrzeb (prosta trumna i fura chłopska jako karawan). Zarazem jest przekonany o trwałości duszy i o łaskawości Boga, który pozwoli jej wracać do gór, lasów, pól. Jak z tego wynika, dla podmiotu lirycznego ogromnie ważna jest przyroda. Ale podmiot wcale za śmiercią nie tęskni, czyli jest w zgodzie z własnym życiem.

6. Przeprosiny Boga.
            Tekst o charakterze epickim, lekko stylizowany na opowieść ludową z motywami biblijnymi. Dwaj staruszkowie traktowali Boga  jak przyjaciela, (chodzili z nim na jednego, grywali w karty). Zwątpili w swoją wiarę pod wpływem mądrali edukowanego. Zaczęli szukać Boga poza swoim domem. Uznali się za grzeszników i postanowili podjąć praktyki pokutno-ascetyczne. Okazało się, że Bóg wyrusza za nimi i niczym uczniom w drodze do Emaus daje się rozpoznać po wezwaniu do powrotu do domu i do opuszczonych przyjemności. Zatem zgodnie z postawą franciszkańską Boga nie trzeba szukać jedynie w świątyniach i ascezie, ale w prostym życiu, w tym i w przyjemnościach.


STANISŁAW WYSPIAŃSKI
WESELE

GENEZA UTWORU:
Inspiracją dla Wyspiańskiego był ślub i wesele jego przyjaciela Lucjana Rydla, poety i profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, jagiellońskiego pochodzenia szlachcica, z chłopką z podkrakowskich Bronowic Małych Jadwigą Mikołajczykówną. Wesele odbyło się w domu siostry i szwagra panny młodej – Anny i Włodzimierza Tetmajerów. Tetmajer to młodopolski malarz, z pochodzenia szlachcic, brat słynnego poety Kazimierza Przerwy-Tetmajera (stał się on prototypem postaci Poety). Dom Tetmajerów łączył w sobie cechy chłopskiej chałupy i szlacheckiego dworku. Tak też był wyposażony. Obok prostych stołków czy wiejskiej skrzyni stał fotel i spore biurko. Na ścianach wisiały obrazy świętych i reprodukcje obrazów Matejki – Wernyhora i Kościuszko pod Racławicami. Wyspiański miał kiedyś powiedzieć, że przez całą weselną noc zastanawiał się, co by było, gdyby Wernyhora – symbol pojednania chłopsko-szlacheckiego i ukraińsko-polskiego – zszedł między gości. Wtedy miał się pojawić pomysł dramatu.
Wiele elementów rzeczywistości wprowadził Wyspiański do swojego dramatu, nadając im symboliczne znaczenie. Podobnie jest w wypadku postaci. Każda ma swój pierwowzór w rzeczywistości, a zarazem nie można ich utożsamiać z owymi pierwowzorami. Są one bowiem zarazem symboliczne i poniekąd stereotypowe.

KOMPOZYCJA I STRUKTURA UTWORU powraca do dwóch klasycznych jedności – jedności czasu (jedna noc) i jedności miejsca (jedna izba w domu weselnym) – podobnie jak w „Antygonie” Sofoklesa. Nie ma jednak jedności akcji, chyba, że uzna się akt pierwszy i drugi za rozbudowaną ekspozycję, a akt trzeci za dramat właściwy.

TREŚĆ I AKCJA
AKT PIERWSZY:
Przedstawia spotkanie dwu środowisk – chłopskiego i inteligencko-szlacheckiego. Inteligencja ma rodowód szlachecki, ale na ogół już osiadła w mieście i zajmuje się pracą na uczelniach, zawodami prawniczymi lub twórczością artystyczną. Ich postawa wobec chłopstwa naznaczona jest z jednej strony fascynacją, a z drugiej nieznajomością realiów. Na przykład Dziennikarz w rozmowie z Czepcem mówi, że ucieka na wieś przed problemami codziennymi, w tym przed polityką. Dla Dziennikarza wieś jest miejscem sielankowego spokoju (słowa byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna to nawiązanie do sielanki Jana Kochanowskiego „Pieśń świętojańska o sobótce”).
Chłopi natomiast garną się do wiedzy, nie chcą być pierwotną dobrocią nieskalaną cywilizacją. Czepiec chce skorzystać z obecności Dziennikarza i porozmawiać o polityce.
Podobnie w przypadku innych spotkań, na przykład Radczyni i Kliminy: obie podchodzą do siebie z rezerwą, choć starają się być uprzejme. Radczyni nie chce jednak pozwolić na tańce pozostających pod jej opieką Haneczki i Zosi z chłopami. Podobnie na kontakty Haneczki z chłopami reaguje jej brat, Pan Młody, który sam ożenił się przecież z chłopką (mówi: drużbowie za głupi na to).
Na weselu pojawiają się też postacie spoza najbliższego kręgu Państwa Młodych. Nie tak odległą krwawą przeszłość przywołuje postać Dziada. Wobec Ojca Panny Młodej wspomina rabację chłopską z tysiąc osiemset czterdziestego szóstego roku. Było to sprowokowane przez Austriaków wystąpienie chłopów przeciwko szlachcie. Walki były niezwykle okrutne, chłopi mordowali w wymyślny sposób. Czasy te wspominają też Gospodarz i Pan Młody. Deklarują zapomnienie, ale nie mogą uwolnić się od pamięci o okrutnej śmierci swoich przodków. Uciekają pozornie od przeszłości, dlatego pojednanie nie jest jeszcze możliwe, bo szlachta chce widzieć fałszywy obraz wsi sielankowej.
Na wesele przychodzi też Żyd oraz Ksiądz – są to postacie uzupełniające obraz struktury społecznej polskiej wsi. Żyd jest arendarzem, a karczmę wynajmuje u Księdza. Dochodzi między nimi do kłótni o pieniądze. W końcu obaj z pretensjami zwracają się do Czepca, czyli chłopa. Jak się okazuje, nawet księdzu zależy na tym, żeby chłopi pili wódkę, bo z tego są pieniądze.
AKT DRUGI:
W dalszym ciągu jest to ekspozycja. Nadal obserwujemy różne rozmowy uczestników wesela. Pojawiają się osoby dramatu, czyli postacie fantastyczne. Każda z tych postaci widziana jest przez jednego bohatera realnego, z wyjątkiem Wernyhory.
Pierwszy pojawia się Chochoł. W pierwszym akcie zaprosili go na wesele Państwo Młodzi pod wpływem sugestii Poety, któremu z kolei podpowiedziała to Rachela. Chochoł pokazuje się Isi – sześcioletniej córeczce Gospodarzy. Przypomina to romantyczną fantastykę baśniowo-balladową, gdzie dzieci prezentują możliwości mistyczne. Chochoł zapowiada pojawianie się następnych zjaw, co kto w swoich widzi snach.
Jako druga zjawa ukazuje się Marysi – siostrze Panny Młodej - Widmo. Widmo to duch zmarłego narzeczonego Marysi malarza Ludwika [delawo]. Przypomina to treść ballady Adama Mickiewicza Romantyczność oraz dramatu Dziady część pierwsza i druga. Nadal mamy więc fantastykę romantyczną.
Trzecia zjawa to Stańczyk, który ukazuje się Dziennikarzowi. Dziennikarz może być utożsamiany z realną postacią Rudolfa Starzewskiego, który był redaktorem naczelnym krakowskiego Czasu. Związany był też z konserwatywną grupą polityków nazywającą się „stańczykami”. Pojawia się plan historyczny, problematyka polityczna, narodowa, sąd nad teraźniejszością, nad realna postacią. Stańczyk oskarża Dziennikarza i jego stronnictwo: wolicie spać, czyli być bierni, nic nie robić, a jedynie rozpatrywać smutną przeszłość. Stańczyk stwierdza, że Dziennikarz spowiada się z cudzych grzechów i nazywa go Puszczykiem, czyli głosicielem złych wieści. W końcu wręcza mu kaduceusz polskibłazeńską laskę ze słowami mąć nim wodę. To gorzka ironia – Dziennikarz chciał być sumieniem narodu, a tym czasem mącił im w umysłach. Kiedy Stańczyk znika, Dziennikarz wypowiada parafrazę fragmentu Ody do Młodości Adama Mickiewicza: młodości, wyrwi mię z cieśni, oplatają mnie grzyby i pleśni. Ma więc poczucie przegranej ideowej. Ponadto stwierdza, że młodość nagle stała się dla niego odległa, czyli w ciągu rozmowy stał się człowiekiem dojrzałym.
Czwarta zjawa to Rycerz, który pojawia się Poecie. Pierwowzór Poety – Kazimierz Przerwa-Tetmajer – pisał w tym czasie fantazję dramatyczną Zawisza Czarny. Pojawiający mu się Rycerz wspomina Jagiełłę i bitwę pod Grunwaldem, a więc może być on identyfikowany z Zawiszą. Poeta reprezentuje też środowisko dekadentów młodopolskich z ich poczuciem degeneracji, słabości i tęsknotą za siłą, jaką prezentować może średniowieczny rycerz. Poeta to sceptyk, przekonany o własnej słabości i nicości świata, dlatego pod przyłbicą Rycerza zamiast mocy odnajduje Śmierć - - - Noc!
Piąta zjawa to Hetman, który pojawia się Panu Młodemu. Pierwowzór Pana Młodego – Lucjan Rydel – pisał w tym czasie baśń dramatyczną Zaczarowane koło, której główny bohater Wojewoda zapisuje diabłu duszę dla zdobycia buławy hetmańskiej. Stąd analogia między Hetmanem i Wojewodą, a Pan Młody nazywa Hetmana Wojewodą. Hetmanowi towarzyszą diabły, które nazywają go hetmanem Branickim. Był to współtwórca konfederacji targowickiej, która wezwała na pomoc wojska rosyjski przeciw reformatorom państwa polskiego. W czasie powstania kościuszkowskiego został zaocznie skazany na śmierć jako zdrajca. Diabły na chwilę opuszczają swoją ofiarę, gdy Pan Młody woła imienia Jezusa, a potem wracają na słowa Bierz cię diabli. Postać Hetmana odwołuje się nie tylko do twórczości Rydla, ale także podsumowuje postawę Pana Młodego. Jest on zdrajcą swojej klasy, bo ożenił się z chłopką, tak jak Branicki był zdrajcą swojej ojczyzny. Jednak Pan Młody nie działał za pieniądze, ale jedynie pod wpływem mody i płytkiej fascynacji.
Szósta zjawa to Upiór, który pojawia się Dziadowi. Upiór to Jakub Szela – przywódca rabacji chłopskiej. Następuje kolejne poszerzenie dramatu postaw. Z jednej strony – jak przy poprzednich postaciach – ujawniają się kompleksy i pokusy dręczące Dziada, a z drugiej strony – mamy do czynienia z realizmem historycznym w konfrontacji z pozorami współczesności. Czyli obok kompleksów indywidualnych pojawiają się kompleksy społeczne.

Wszystkie zjawy znikają, gdy pojawia się jakaś inna postać realistyczna, a więc być może istnieją tylko w wyobraźni pojedynczych osób.

Każda ze scen z postaciami dramatu przeplata się ze scenami realistycznymi, w których bohaterowie flirtują, mówią o poezji i prowadzą temu podobne rozmowy.

Odmiennie funkcjonuje ostatnia z postaci dramatu – Wernyhora. Przybywa on do Gospodarza, ale zapowiada jego przyjście Kuba. On też razem ze Staszkiem odprowadzają konia należącego do gościa. Ponadto po wizycie zostaje trwały ślad – zgubiona złota podkowa oraz dar dla Gospodarza Złoty Róg. Wernyhora mówi, ze przyszedł z daleka, bo w tej chacie wszyscy są wraz. A więc wybrał to wesele, bo tu jednoczą się wszystkie stany społeczne. Wybrał też Gospodarza – pierwszego ze szlacheckiej inteligencji, który osiadł na wsi wśród chłopów. Wernyhora zapowiada swój powrót o świcie i nakazuje na ten czas zwołać lud. Złoty róg da wtedy hasło do rozpoczęcia walki, a na czele walczących stanie właśnie Wernyhora.
Gospodarz chce jechać, by rozesłać wici. Jednak Gospodyni przekonuje go, że jest pijany i zmęczony. Jak widać jest trochę „pantoflarzem”, we wszystkim chce się radzić żony. Nawet podczas wizyty Wernyhory koniecznie chce, by żona była obecna. Prawdopodobnie wewnętrznie nie jest gotów do podjęcia odpowiedzialności. Symbolem tego staje się oddanie rogu Jaśkowi, który chętnie podejmuje się misji.

AKT TRZECI
Początek to powrót do realistycznych scen. Gwałtowne, emocjonalne wypowiedzi Gospodarza wszyscy traktują jako burdę pijacką. Podobnie reagują na dekadenckie wypowiedzi Nosa. Pijany jest też Czepiec, kiedy awanturuje się z muzykantem. Kobiety próbują opanować swoich mężów i ich zwady. Wracają też dawne rozmowy charakterze flirtów. Kiedy Haneczka mówi bratu, że podobają jej się drużbowie, brat reaguje oburzeniem. Mówi: drużbowie za głupi na to, czyli nie traktuje po partnersku chłopów.
O nocnej wizycie dziwnego gościa u Gospodarza opowiada Czepcowi Kuba. Czepiec początkowo niedowierza. W końcu przychodzi do panów z nastawioną kosą. A panowie w ogóle nie myślą o walce. Czepiec żąda wyjaśnień, ale Gospodarz nic nie może sobie przypomnieć. Dochodzi do ostrej wymiany słów, pełnej gróźb pod adresem szlachty ze strony chłopów. Gospodyni zauważa zebrane wojsko kosynierów pod Krakowem. Teraz już i inteligencja naciska na Gospodarza, aby sobie przypomniał, co się stało w nocy. Wreszcie przypomina sobie. Wie, że należy czekać na znak. Przybędzie sam Wernyhora wraz z Archaniołem i Królową z Częstochowy, czyli Matką Boską. Archanioł Michał to patron Ukrainy, a Matka Boska Częstochowska – Polski. Wszyscy zastygają, nasłuchując. Słychać zbliżający się tętent. Jednak to nie Wernyhora, a wracający Jasiek. Próbuje dowołać się zgromadzonych osób, ale stoją wszyscy jak pośnięci. Chce zadąć w złoty róg, ale stwierdza, że go zgubił. Pojawia się wtedy Chochoł. Przypomina drogę Jaśka i to, że na rozstaju dróg ktoś stał. Jasiek mówi, że pewnie był to zły duch. Tam też zgubił swoją czapkę ze strusimi piórami. Gdy się po nią schylał, prawdopodobnie zgubił róg. Teraz inicjatywę przejmuje Chochoł. Każe Jaśkowi odprawić zaklęcia odczarowujące zebranych. A przede wszystkim odstawia za piec kosy. Dalej – ustawia wszystkich taneczny krąg, odmawia wspak pacierz. Potem zgromadzeni tańczą do muzyki, którą na patykach gra Chochoł. Taniec ma charakter somnambuliczny, lunatyczny. To przeraża Jaśka, który próbuje obudzić weselników, ale daremnie. Chochoł drwi z jego wysiłków, śpiewając: Miałeś, chamie, zloty róg,/ miałeś, chamie, czapkę z piór:/ czapkę wicher niesie,/ róg huka po lesie,/ ostał ci się ino sznur,/ ostał ci się ino sznur.



WESELE JAKO DRAMAT SYMBOLICZNY W FORMIE, A NARODOWY W TREŚCI

Wesele w dużym stopniu powtarza wydarzenia i ukazuje osoby i przedmioty nie tylko realistyczne, ale nawet prawdziwe. Jednak wszystko ma znaczenie nie do końca dosłowne. Wyspiański nie miał zamiaru ilustrować wydarzenia towarzyskiego.
Symbolicznie można odczytać już dekoracje.
I tak – obok typowych obrazów świętych wiszących zwykle w chacie wiejskiej mamy dwa wizerunki Matki Boskiej: Częstochowską i Ostrobramską. Wizerunki te maja ogromne znaczenie dla Polaków i Litwinów. To może być symbol konieczności zjednoczenia się tych narodów w walce o niepodległość.
Symboliczne znaczenie mają też obrazy Matejki. Wernyhora oznacza konieczność zjednoczenia w działaniach chłopów i szlachty oraz Polaków i Ukraińców. Natomiast Kościuszko pod Racławicami to symbol walki chłopów o wolność narodową.
Prawdopodobnie Wyspiański uważał, że przyszła Polska nie ma być państwem etnicznym, ale związkowym i ma obejmować ziemie polskie, ukraińskie i litewskie.
            Symboliczne są postacie tak realne, jak i fantastyczne. Chłopi i inteligencja to typowi przedstawiciele swoich stanów, wręcz stereotypy. Inteligencja prezentuje dekadentów (Nos, Poeta) lub chłopomanów (Pan Młody, Gospodarz), chłopi zaś są głównie dość prymitywni, choć chętni do działania. Każda z osób dramatu prezentuje podświadomość, czyli lęki i tęsknoty, tych, którym się pokazują.
Szczególną postacią jest Chochoł. Jest to słoma, która owija krzak (na przykład róży) i tak sugeruje autor w didaskaliach. Słoma to reszta ze zboża, to niejako śmieci, cos niepotrzebnego. Zatem Chochoł to też coś bezwartościowego. Ale z drugiej strony chroni coś cennego. Przybycie Chochoła zamiast Wernyhory w finale dramatu jest symbolem niemożności podjęcia walki, bo społeczeństwo nie jest zdolne do wspólnego działania. Ale może to nie jest też odpowiedni moment do walki. Czas akcji to jesień, może trzeba poczekać do wiosny. Wtedy krzak róży zostanie uwolniony z paraliżującej je słomy i wróci do życia. A więc w odpowiednich okolicznościach możliwe jest odrodzenie szlachetnych uczuć, dążeń i osiągnięcie celu.
Postać Wernyhory ma to samo znaczenie symboliczne, co jego matejkowski portret.
            Symboliczne znaczenie maja tez rekwizyty.
Złoty róg to symbol wezwania do walki. Kruszec, z którego jest wykonany, jest symbolem zwycięstwa w tej walce. To, że Gospodarz oddaje go Jaśkowi, jest symbolem, że inteligencja nie chce podjąć odpowiedzialności za walkę. To, że Jasiek go zgubił, symbolizuje niedojrzałość chłopów do podjęcia odpowiedzialności.
Czapka z pawimi piórami to tradycyjna ozdoba i oznaka pierwszego drużby na weselu w Krakowskiem. Jasiek jest dumny ze swojej roli. Dlatego jej szukał. To, że zgubił róg w czasie szukania czapki, symbolizuje, że dla niego ważniejsze były osobiste zaszczyty niż sprawa ogólnonarodowa. Chłopi tęsknią za zaszczytami, gdyż maja kompleksy społeczne.
Sznur, który ostał się Jaśkowi po zgubieniu rogu, to symbol trwającej niewoli narodowej oraz rozpaczy.
Złota podkowa, którą gubi koń Wernyhory, to symbol szczęścia - wyjątkowego, bo jest ze złota. Gospodyni chowa ja do skrzyni. To jest symbol zapobiegliwości chłopskiej graniczącej ze skąpstwem. Zarazem oznacza to odłożenie szczęścia na później.
Kosy na sztorc ustawione to symbol walki chłopskiej. Niejednoznaczny, gdyż kosy służyły chłopom w walce przeciw zaborcy w powstaniu kościuszkowskim, ale także w czasie rabacji chłopskiej przeciw szlachcie. Schowanie ich za piec przez Jaśka oznacza rezygnację z walki.

Symboliczny jest też taniec kończący dramat. Tańczą jak we śnie do „muzyki” granej przez chochoła na patykach. Zgodnie z przysłowiem tańczą jak im zagrają oznacza to, że są pod władzą chochoła, czyli czegoś bezwartościowego. Tańczą we śnie, co oznacza zapomnienie, brak działania, marazm. I taka jest ocena społeczeństwa. W Weselu jest to też nawiązanie do Pana Tadeusza, który też kończy się tańcem, ale tam polonez jest symbolem zgody i wspólnego działania. Tego brakuje społeczeństwu przełomu wieków dziewiętnastego i dwudziestego, mimo pozorów zjednoczenia.
Symboliczna jest też chata bronowicka, w której odbywa się wesele. Zebrali się tam przedstawiciele dwóch najważniejszych klas społecznych, a więc jest to miniatura społeczeństwa polskiego. Rachela mówi, że rozświetlona chata rozjaśnia ciemną, jesienną noc. A więc jest jednak jakąś wyspą szczęścia i dobra w świecie pełnym zła. Została nawet porównana do arki Noego, czyli przechowuje ona jakieś ważne wartości.

            Każdy niemal element dramatu ma znaczenie dosłowne i symboliczne, dlatego można nazwać wesele dramatem symbolicznym w formie. Treści symboli odnoszą się głównie do spraw narodowych, głównie do kondycji moralnej społeczeństwa polskiego oraz wynikającej z niej zdolności do walki narodowowyzwoleńczej.

 
 
STEFAN ŻEROMSKI LUDZIE BEZDOMNI.

  1. DZIEJE DOKTORA TOMASZA JUDYMA.

Tomasz Judym pochodził z Warszawy, jego ojciec był szewcem na ul. Ciepłej. Była to dzielnica nędzy zamieszkała głównie przez biedotę żydowską. Ojciec Tomasza był pijakiem. Przyszłemu doktorowi pomogła osiągnąć wykształcenie. Jako młoda dziewczyna była bardzo ładna i dlatego zaczęła zarabiać jako prostytutka. Zaopiekowała się Tomaszem, a nie jego bratem Wiktorem, bo był ładniejszym dzieckiem. Już wtedy nie uprawiała swojego procederu, ale nadal prowadziła aktywne życie towarzyskie. Tomasz spełniał funkcję posługacza: zmywał, sprzątał, biegał na zakupy. Spał w korytarzu i najpierw ze względu na gości, a potem na sublokatorów musiał ostatni się kłaść spać i pierwszy wstawać. Przez pewien czas ciotka wynajmowała pokój Andrzejowi Radkowi. W ramach zapłaty za mieszkanie Radek przygotowywał Tomasza do gimnazjum. Po jego odejściu chłopak odrabiał lekcje wśród kartofli i masła w kuchni. Żył w nędzy, czego znakiem było donaszanie po ciotce butów na wysokich obcasach, co narażało go na kpiny kolegów. Innym znakiem może być fakt, że nieraz musiał chodził samych przyszwach. Mimo wszystko to właśnie dzięki ciotce uzyskał szansę awansu społecznego poprzez wykształcenie. Jak tylko mógł, uciekł od niej i rozpoczął samodzielne życie. Skończył studia medyczne, a następnie wyjechał do Paryża do pracy stażowej w klinikach chirurgicznych. Oprócz tego interesował się sytuacją paryskiej biedoty, głównie bezdomnymi. W Paryżu bywał w miejscach popularnych spacerów, a także w muzeach. Właśnie w Luwrze spotkał po raz pierwszy Joannę Podborską towarzyszącą pani Niewadzkiej i jej wnuczkom pannom Orszeńskim. Później dowiadujemy się z pamiętnika Joasi, że ona zauważyła go już wcześniej, w Warszawie, gdy kilkakrotnie się jechali razem tramwajem.
To wszystko stanowi przedakcję.
Właściwa akcja rozpoczyna się znów w Warszawie, kiedy doktor Tomasz wraca tam i podejmuje praktykę lekarską. Na pierwszym spotkaniu towarzystwa lekarskiego naraża się swoim kolegom, kiedy żąda od nich zajęcia się sprawą higieny wśród najuboższych. Takie żądanie wymagałoby częściowej rezygnacji z zarobków. Oburzenie kolegów doprowadziło do tego, że Judym nie mógł liczyć na ich pomoc w znalezieniu wypłacalnych pacjentów. Poczekalnia przy jego gabinecie świeciła pustkami.
W końcu przez znajomego doktora Chmielnickiego dowiaduje się o możliwości podjęcia pracy w Cisach. Tamtejszy doktor Węglichowski poszukiwał młodego asystenta. Praca polegać miała na opiece nad kuracjuszami, czyli na ogół zdrowymi i bogatymi ludźmi. Ale praktyka mogła obejmować miejscowych – szlachtę i chłopów. Okazało się, że właścicielką majątku Cisy jest pani Niewadzka.
Judym chciał w Cisach oddać społeczeństwu wszystko, co od niego dostał; odwdzięczyć się pracą za możliwość uzyskania dostępu do wiedzy i do kultury.
W Cisach głównym lekarzem pozostawał doktor Węglichowski, administratorem – Krzywosąd Chobrzański. Ten drugi przewędrował całą Europę i znał się na wszystkim. Miał ogromny zbiór dziwnych i mniej dziwnych przedmiotów, które kiedyś miały należeć do sławnych ludzi, albo miały to być ich dzieła.
Pod opieką doktora Judyma pozostawać miał szpitalik. Węglichowski nazywał go sprawą uboczną, a dla Judyma była to nadzieja na samoistną pracę. Jednak Tomasz miał dostawać pensję za pracę w kurorcie. Jego zwierzchnik opóźniał zapoznanie się młodego lekarza z podopiecznymi w szpitalu.
W niedługim czasie Judym spotkał panny Orszeńskie i pannę Podborską. Poza tym poznał Karbowskiego, którego miejscowy proboszcz nazwał łobuziną. Przepuścił majątek w karty, bywał w Paryżu, [Monako] i [Monte Karlo]. Teraz żyje na kredyt, a nawet oszukuje. Nie opuszcza Cisów, bo jest zakochany z wzajemnością w pannie Natalii.
Judymowi również podobała się panna Natalia, która też rozpoczęła flirt z doktorem prawdopodobnie po to, by ukryć swoją fascynację Karbowskim. Rodzina nie chce się zgodzić na małżeństwo Natalii, podejrzewając Karbowskiego o zainteresowanie jedynie majątkiem panny. Karbowski jest zbyt biedny dla Natalii.
Z kolei Joasia Podborska interesuje się Judymem. Z jej pamiętnika dowiadujemy się, że pamięta go z czasów studenckich – zwrócił kiedyś jej uwagę w tramwaju. A więc spotkanie w Paryżu nie było pierwszym. Joasia pochodzi ze zubożałej szlachty, jest nauczycielką, guwernantką, bo to jedyny sposób na utrzymanie się dla młodej panny. Joasia nie ma żadnego wsparcia, dodatkowo sama kiedyś musiała wspomagać swoich młodszych braci – Wacława i Henryka. Teraz Henryk z nich studiuje filozofię w [curychu], a Wacław został zesłany na Syberię. Prawdopodobnie był zaangażowany w działalność niepodległościową, a rodzina straciła z tego powodu już wcześniej majątek. Wacław wkrótce umiera.
W sezonie do normalnych obowiązków lekarskich Judyma dochodziło zadanie polegające na zabawianiu towarzystwa. Zachęcony powodzeniem śmielej zaczął rozmawiać z panną Natalią. Dopóki rozmawiali o panu Karbowskim, nawet niepochlebnie, Natalia darzyła Judyma zainteresowaniem, ale gdy próbował mówić o sobie, spotkał się z odpychającą dumą. Judym wśród zabaw niemal zapominał o leczeniu chorych, ale starał się z tym walczyć tym intensywniej pracując w szpitalu.
Szpital do tej pory często pełnił funkcję chwilowego magazynu, nawet na płody rolne. Dr Węglichowski w ograniczonym stopniu zajmował się chorymi. Dopiero dr Tomasz urządził prawdziwy szpital. Ponadto otworzył gabinet, w którym przyjmował całą okoliczną biedotę wiejską i miejską. Działania Judyma nie spotkały się ze sprzeciwem, ale przyjmowane były też bez entuzjazmu.
Jesienią Judym zauważył zwiększoną zapadalność dzieci robotników folwarcznych na malarię. W końcu przekonał się, że czworaki stoją między wilgotnym parkiem a rzeką. Do szpitala mógł przyjąć tylko co czwartego chorego, chorego więc najcięższe przypadki. Niestety ozdrowieńcy wracali do swych malarycznych domów i znów chorowali.
Przyczyną nadmiernej wilgoci powietrza były założone przez administratora majątku Worszewicza stawy, w których masowo gniły liście. Judym zauważył, że z malarii nie mogą wydobrzeć także kuracjusze, a dwóch nich nawet się jej nabawiło. Zgłosił to Węglichowskiemu, ale ten nakazał mu milczenie.
Judym postanowił zaskarbić sobie przychylność Krzywosąda, potem doprowadzić do osuszenia Cisów. Dlatego pilnie, a nawet nadgorliwie wykonywał wszelkie roboty zlecone przez dyrektora, a także wyprzedzał polecenia. Stawał się postacią coraz bardziej w Cisach niezbędną, ale swojego planu nie mógł przeprowadzić. Wielokrotnie różne ważne w Cisach osoby próbuje przekonać do osuszenia stawów. Na próżno. W końcu obraził się na niego Węglichowski, który uważał, że Judym podważa jego kompetencje i autorytet.
Pewnego dnia ucieka z domu z panem Karbowieckim panna Natalia. Ponieważ osiągnęła pełnoletniość zażądała od babci swojej części majątku. Poszukiwania rozpoczyna Joasia i w trakcie ich trwania powiadamia o wszystkim Judyma, zaraz go przepraszając, że sprawia mu przykrość, bo on też kochał Natalię. Te słowa wypowiada Joasia z premedytacją, jakby prowokując Judyma, który zresztą uświadamia sobie właśnie, że nie kocha Natalii. W kilka godzin później, już będąc sam, dochodzi do wniosku, że przeznaczona dla niego jest Joasia.
Joasia i Judym mają podobny system wartości, podobną wrażliwość. Dlatego Joasi nie zdumiewają dziwne oświadczyny Judyma, który twierdzi, ze zwróciła ona uwagę na niego kilka lat temu w Warszawie, ponieważ przeczuwała, ze będzie on jej mężem.
Kilka dni trwało szczęśliwe narzeczeństwo.
Administrator i dyrektor zakładu leczniczego w Cisach wpadli na pomysł, by oczyścić stawy wodą, wypłukując szlam do rzeki. Z jej wody korzystali chłopi, a więc stała się ona nowym źródłem zarazy dla bydła i ludzi. Sami chłopi zatrudnieni przy oczyszczaniu nie przejmowali się jego skutkami. To wywołało wściekłość Judyma, który próbował protestować. Spotkał się z drwiną. Wtedy nazwał dyrektora starcem, a po chwili dalszej rozmowy administratora – starym osłem. W końcu, gdy Krzywosąd chciał go uderzyć, Judym popycha go tak, że wpada w szlam.
Teraz Judym ma dwa wyjścia: pokornie przeprosić przełożonych lub poszukać sobie nowego miejsca. Pierwsze wyjście jest kuszące, bo miałby pracę i mógłby prowadzić spokojne życie z Joasią. Ostatecznie jednak zdecydował się opuścić Cisy.
Jechał do Warszawy, ale właściwie nie wiedział po co i dokąd zmierza. Żałował swojej porywczości. Na jakiejś węzłowej stacji spotkał dawnego znajomego inżyniera Korzeckiego, który zaproponował Judymowi osiedlenie się w Zagłębiu, w Sosnowcu. Po chwili wahania doktor Tomasz przyjął propozycję.
Korzecki zaopiekował się półprzytomnym z nerwów Judymem: zadbał, żeby jadł, znalazł mu pracę lekarza i mieszkanie przy kopalni „Sykstus”.  Korzecki był człowiekiem chorym na nerwy – obsesyjnie myślącym o śmierci. Chciał zapanować nad strachem przed nią. Ale nie mógł sobie poradzić z samym sobą. Szukał ludzi, którzy prosto podchodzą do życia i sądził, ze takim człowiekiem jest Judym. Dlatego tak zabiegał o jego zgodę na osiedlenie się w Sosnowcu. Korzecki to zatem typ małopolskiego dekadenta.
Pierwsze wrażenia Judyma z sosnowca są przygnębiające – zobaczył niechluje, biedne miasto, zamieszkałe przez ubogich robotników. Gdy przygląda się im, stwierdza, że są to jego najbliżsi: mówi o nich „To mój ojciec, to moja matka…”. Potem razem z Korzeckim był w kopalni i widział, jak górnicy pracują pod ziemią.
Korzecki zabiera też Judyma do głównego inżyniera Kilanowicza. Jego dom i sama osoba świadczą o bogactwie i pewnym snobizmie. Drogie meble, puszyste dywany, złocone ramy wielkiej liczby obrazów na ścianach, biblioteczki pełne książek o złoconych grzbietach. Kilanowicz zaś to człowiek otyły, który chwali się swoimi zdobyczami. Dochodzi do rozmowy na temat opieki lekarskiej wśród robotników. Młody syn inżyniera, który właśnie skończył politechnikę, przedstawia fakty odwołując się do danych statystycznych. Są one zatrważające.
W niedalekiej okolicy miał Korzecki znajomą rodzinę zubożałej szlachty. Matka w tej rodzinie od dawna chorowała na płuca. Judym próbował ją leczyć, ale bezskutecznie.
Pewnego dnia Korzecki popełnia samobójstwo, strzelając sobie w głowę.
Joasia przyjeżdża do Sosnowca. Narzeczeni witają się radośnie, ale Judym czuje w swym sercu żmiję bólu. Judym prowadzi Joasię do huty, by zobaczyła straszliwe warunki pracy innych ludzi. Potem idą na przedmieścia, gdzie dr Tomasz pokazuje domy, które właściwie są ruderami, śmierdzącymi budami, zamieszkanymi przez ludzi trawionych przez choroby ciała i ducha. Świat wokół tych bud to zdegenerowane środowisko. Na pytanie Judyma, gdzie będą mieszkać, Joasia stwierdza, że tu jest jej miejsce i tu pragnie działać na rzecz innych wraz z Tomaszem. Judym jednak mówi, że nie może tworzyć sobie słodkiego domku, choćby ubogiego, jeśli obok będą umierali w nędzy hutnicy z huty cynku. Mówi, że jest odpowiedzialny za istnienie tych „śmierdzących nor”. Ponieważ sam pochodzi z motłochu – z ulicy Ciepłej, z rodziny szewca alkoholika, identyfikuje się z biedotą. Udało mu się z tego środowiska wyrwać dzięki wykształceniu. Teraz musi oddać „swoim” to, co dostał. Widzi szansę w pomocy, jaką da mieszkańcom Sosnowca.
Judym ma złe wspomnienia z dzieciństwa związane z rodziną, z ludźmi przeżartymi chorobami ciała i ducha, dlatego mówi Joasi, że ona nie wie, co to jest motłoch.  A po chwili padają z jego ust słynne słowa:” Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością., dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory.[…] Żeby obok mnie nikt nie był, nikt mnie nie trzymał!”
Słowa Judyma odnoszą się do jego lęków, że odezwie się w nim dorobkiewicz. Prawdopodobnie Judym bał się, że nie tylko będzie musiał zabiegać o środki do życia dla swej rodziny, co ograniczy jego oddanie się biednym, ale że sam nie będzie miał siły odejść z domu, by zająć się chorymi. Od zawsze była w doktorze Tomaszu pewna zawiść parweniusza wobec bogatszych, jakieś dążenie do luksusu.
Powieść zamyka obraz rozdartej sosny. Jest to symbol bólu, rozdarcia wewnętrznego Judyma, który pragnie miłości, przywiązania do drugiej istoty, ale uważa. Że musi poświęcić te pragnienia dla służby najniższym warstwom.


  1. INNE WĄTKI POWIEŚCI

Ważnym wątkiem powieści są losy brata Tomasza – Wiktora i jego rodziny. Wiktorowi nie udało się wyrwać ze swego środowiska. Był robotnikiem i ciężko pracował na utrzymanie rodziny żyjącej w biedzie. Pracowała też jego żona. Zostaje zwolniony z pracy za działalność w partii socjalistycznej i nie może znaleźć płatnego zajęcia, dlatego wyrusza w poszukiwaniu pracy za granicę. W końcu udaje mu się znaleźć pracę w Szwajcarii, dokąd ściąga swoją rodzinę. Jego żona ma kłopoty w drodze, gdy przesypia stacje przesiadkową. Nie może się z nikim dogadać, dzieci są głodne i spragnione, ona jest wyczerpana i kompletnie zagubiona. Na swoje szczęście spotyka państwa Karbowskich. Pani Natalia z mężem pomagają jej w powrocie do właściwej stacji. Wiktorowa szczęśliwie spotyka się ze swoim mężem.

  1. INTERPRETACJA TYTUŁU POWIEŚCI

„DOM” to wyraz wieloznaczny. Po pierwsze to ‘budynek’, po drugie ‘mieszkanie’, a po trzecie – metaforycznie – ‘rodzina’.
„BEZDOMNY” to ten, kto nie ma domu.
W dosłownym tego słowa znaczeniu domu nie mają nędzarze paryscy i warszawscy. W Paryżu bezdomni kupują sobie możliwość przesiedzenia przy stole przez całą noc. W Warszawie trudno nazywać domem miejsce, jedną izbę, gdzie wielopokoleniowa rodzina śpi, a także prowadzi różne interesy. Podobnie nie można nazwać domem pomieszczeń przeznaczonych dla robotników rolnych, a nawet chałup chłopskich, które stoją nad malarycznymi bagnami. Także w Sosnowcu narrator wraz z bohaterami prowadzi nas przez slamsy zamieszkane przez górników i hutników.
Swojego domu nie ma też Judym, nie ma Joasia – oboje dostają kąt do spania razem z pracą. Ich rodzeństwo miewa jeszcze gorsze warunki. Wiktor Judym i Wacław Podborski muszą emigrować z powodów politycznych: Wiktor stracił pracę za działalność socjalistyczną, a Wacław był zaangażowany w działalność narodowowyzwoleńczą. W ich wypadku brak domu to też brak zakorzenienia- poczucie wyobcowania.
Domu w znaczeniu rodziny nie ma Joasia. Jej rodzice, a potem opiekujący się nią wujostwo pomarli, brat jest na zesłaniu, a człowiek, którego pokochała nie chce czy nie może założyć rodziny. Judym jest już obcy dla swojego brata, bo przynależy przez wykształcenie do innej sfery. On sam rezygnuje ze szczęścia rodzinnego, by poświęcić się pracy dla najuboższych.

  
Doktor Tomasz Judym może przypominać ze swoim wewnętrznym rozdarciem bohaterów romantycznych, którzy zwykle przeżywali nieszczęśliwą miłość, a potem służyli ojczyźnie i byli naznaczeni jakąś zbrodnią – popełnioną na ogół albo pod wpływem emocji, albo dla dobra powszechnego. Judym niczym Konrad Wallenrod rezygnuje z osobistego szczęścia z ukochaną kobietą na rzecz ogółu – co prawda nie narodu, ale – biednych. Zbrodni nie popełnia, ale unieszczęśliwienie Joasi nie jest też czynem chwalebnym.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz